Państwowa Agencja Atomistyki planuje zwiększyć liczbę stacji wykrywania skażeń promieniotwórczych do 145
Jak przekazała Państwowa Agencja Atomistyki w odpowiedzi na pytania PAP, od początku 2022 r. liczba stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych (należących do Agencji), wzrosła o 19. Wszystkie z nich zostały uruchomione we wschodnich województwach kraju.
Od czasu rozpoczęcia wojny w Ukrainie w 2022 r. wojska rosyjskie wielokrotnie ostrzeliwały teren ukraińskiej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej elektrowni, stwarzając w ten sposób - w ocenie władz w Kijowie - zagrożenie radiacyjne o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.
"Plany przewidują, że docelowo stacje zostaną rozmieszczone równomiernie na terytorium całego kraju. Plan uwzględnia zwiększenie liczby stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych (należących do PAA) również w północnej części kraju" - poinformowała Agencja.
Zwróciła uwagę, że Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) określa docelową liczbę stacji na 145. "Na podstawie założeń z tego dokumentu, na koniec 2025 r zaplanowane jest osiągniecie liczby 65 sztuk w kraju. Oznacza to zwiększenie liczby obecnie funkcjonujących stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych (należących do PAA) o 7 nowych stacji w tym roku" - stwierdziła PAA.
Agencja przekazała, że uwzględniając obecne koszty, postawienie jednej stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych oscyluje w granicach 50-250 tys. zł, w zależności od jej rodzaju, czy jest to stacja podstawowa, czy wspomagająca. "Daje to około 20 mln zł na dokończenie projektu z PPEJ" - wyliczyła Agencja.
W Polsce funkcjonuje obecnie 58 stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych, należących do Państwowej Agencji; 13 stacji ma Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej; 9 stacji - Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Trzynaście stacji należy również do Ministerstwa Obrony Narodowej.
Stacje te rozmieszczone są w dużym zagęszczeniu wzdłuż wschodniej granicy Polski od miejscowości Gołdap w rejonie Obwodu Królewieckiego po Stuposiany w Bieszczadach. Stacje ciągną się też wzdłuż południowej granicy od Krosna po Zieloną Górę. Są one też zlokalizowane w centralnej Polsce np. w Warszawie, Radomiu, Kaliszu, Toruniu, Kielcach i Łodzi. Na północy kraju urządzenia pomiarowe znajdują się w Olsztynie, Gdyni, Koszalinie i Szczecinie.
Na pytanie PAP, czy pojawiają się jakieś trudność w procesie inwestycyjnym lokowania takich stacji np. w relacjach z samorządami, czy też przy pozyskaniu gruntów, Agencja zaznaczyła, że proces pozyskiwania terenu i instalowania stacji jest wieloetapowy i często wymaga wielu uzgodnień. "Wymaga też dokładnych analiz dotyczących np. ukształtowania terenu, lokalnych warunków atmosferycznych czy otoczenia" - wyjaśniono.
Aby ograniczyć pojawienie się innych trudności np. natury administracyjnej, przy realizacji projektu PAA podpisuje z kolejnymi wojewodami specjalne listy intencyjne. "Ostatnio taki list podpisano z wojewodą łódzkim. Jest to siódme takie porozumienie. Wcześniejsze zostały zawarte z województwami: podlaskim, lubelskim, podkarpackim, pomorskim, małopolskim oraz mazowieckim" - poinformowała Agencja.
PAA opisała też, co dzieje się w przypadku wykrycia przez stacje podwyższonego promieniowanie. "Jeśli wystąpiłoby realne zagrożenie, to PAA musi przekazać taką informację do odpowiedniego wojewody lub ministra ds. wewnętrznych, w zależności od zasięgu skutków tego zdarzenia lub jego charakteru" - wskazała. Agencja podkreśliła, że monitoruje sytuację radiacyjną kraju całodobowo przez cały rok.
Zaznaczyła też, że dane pomiarowe ze stacji są przedmiotem ciągłej analizy i weryfikacji w Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych PAA. "Za każdym razem, kiedy mamy do czynienia z podwyższonym poziomem promieniowania, sytuacja jest na bieżąco i wnikliwie sprawdzana" - zapewniała.
Agencja zwróciła też uwagę, że nie zawsze podwyższone promieniowanie oznacza wystąpienie zdarzenia radiacyjnego. "Niekiedy podwyższone wartości mogą być efektem błędów pomiarowych, usterki technicznej czy skutkiem warunków pogodowych, np. obfitych opadów deszczu szczególnie po okresie suszy" - wyjaśniono.
Obecna wersja Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) z 2020 r. zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW, z należącą w 100 proc. do Skarbu Państwa spółką Polskie Elektrownie Jądrowe jako inwestorem i operatorem. Jako partnera dla pierwszej elektrowni poprzedni rząd wskazał konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Ma ona powstać w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino na Pomorzu.
Zgodnie z ostatnimi deklaracjami Pełnomocnika Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej, wylanie tzw. pierwszego betonu jądrowego pod pierwszy reaktor ma nastąpić w 2028 r. Początek komercyjnej eksploatacji pierwszego bloku planuje się na 2036 r.
Budowę kilku reaktorów BWRX-300 (małych modułowych reaktorów jądrowych - SMR) w Polsce planuje natomiast Orlen Synthos Green Energy spółka, w której po połowie udziałów mają Orlen oraz prywatny chemiczny koncern Synthos, należący do Michała Sołowowa. Pierwsze wskazane lokalizacje to Stawy Monowskie koło Oświęcimia, Włocławek i Ostrołęka.
Do zakresu działania Państwowej Agencji Atomistyki należy m.in. zapewnienie bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej kraju w tym wykonywanie zadań związanych z oceną sytuacji radiacyjnej kraju w warunkach normalnych i w sytuacji zdarzeń radiacyjnych oraz przekazywanie organom państwowym i ludności informacji o sytuacji.
Anna Bytniewska (PAP)
