reklama

"Podmuch wiatru" Opowiadanie (prawie) metafizyczne

zdjęcie:
fot. nadesłane
- Proszę jechać przed siebie. Pomyślę chwilę i powiem dokąd...
REKLAMA
Chciała się wyciszyć. Taksówkarz przyglądał się jej w lusterku. Zsunęła się niżej, nie chciała, by się na nią gapił. Wpatrywała się w szybę, a mijające auta przesuwały się jak obrazki, jak nic nie znaczące plamy. - Muszę wszystko przemyśleć, nawet nie wiem co tak naprawdę się wydarzyło. Czy w ogóle wydarzyło coś. A jeśli nic? To skąd ten dziwny stan podenerwowania, pobudzenia, na styku miłego i bolesnego.

- I co, już wie pani dokąd mamy jechać?

- A co, ma pan jakieś inne plany, niż nasza wspólna jazda? Przeszkodził jej w myśleniu, zezłościło ją to.

- Jedźmy prosto, a jak nam się znudzi, zawrócimy. Dobrze? - wyraźnie chciała jakoś zmiękczyć swoją wcześniejszą opryskliwość.

- Dobrze, ze mną jak z dzieckiem - zaśmiał się kierowca.

-O Boże, tylko nie to - pomyślała. Nie znosiła tego typu konwersacji, tego udawania jakiegoś cholernego bobaska. Więcej godności ćwoku.

- Może nie jak z dzieckiem, a profesjonalnym kierowcą taksówki - powiedziała - dyskretnym, uczynnym i powściągliwym - dodała.

Taksówkarz usiadł jakby wyżej i wlepił w nią wzrok. - Nie patrz na mnie, patrz na drogę - pomyślała. Wyciągnęła czerwoną szminkę i wyzywająco wysunęła ją z oprawki. - Mogę się przejrzeć w pana oczach, bo nie mam lusterka, a sam pan rozumie malowanie ust to ... wiadomo. Miała nadzieję, że go speszy, że odzyska przestrzeń dla siebie, ale chyba wprowadziła go w stan umysłowego chaosu. Widziała jego czerwieniejące uszy i to sarnie spojrzenie, już nie ciekawskie, a zastygłe w zdumionym rozwarciu.

- Mam włączyć muzykę? - wyraźnie chciał być miły.

- Jaką muzykę? - zapytała.

- Stabat Mater Dolorosa, Pergolesiego, lubi pani?

To jakiś żart - pomyślała, gość żartuje, udaje, nie ma takiej muzyki u siebie, to się w taksówkach nie zdarza.

- Oczywiście, chcę, proszę...

Z głośnika popłynęła, a właściwie wylała się, otuliła ją piękna muzyka, muzyka, która zawsze przenikała ją do głębi, do zatracenia. Zrobiło się jej dziwnie. Usiadła wyżej i odchyliła głowę. Chciała mu się przyjrzeć. Trzymał ręce na kierownicy i dopiero teraz zwróciła uwagę na jego dłonie. Miał piękne dłonie. To nie są ręce taksówkarza, to ręce pianisty - pomyślała. A jeśli to jakiś królewicz zaklęty w taksówkarza? Mam go pocałować i zdjąć czar? A jak da mi w twarz? – zastanawiała się. No, ale przecież kobiet się nie policzkuje za całowanie. Chyba.

Taksówka płynęła po pustej drodze przepełniona muzyką i pięknem smutnej harmonii, a ona rozmyślała o dłoniach, królewiczu, pocałunku i zaskakującej pokraczności losu…

- Proszę zatrzymać auto. Na chwilę. Zatrzymajmy się – poprosiła. Stanęli przy starej latarni naprzeciwko parku. - To świetne miejsce. Idealne – pomyślała uradowana. Wysiadając dotknęła oczu i zbolałym głosem zapytała, czy mógłby jej zajrzeć do oka, bo coś jej chyba do niego wpadło – kłamała.

– Oczywiście, zaraz pani pomogę. Kierowca chwycił ją delikatnie za rękę i poprowadził do latarni. – Pod latarnią co prawda najciemniej, ale my dzisiaj zrobimy wyjątek – zażartował.
Odchyliła głowę w bok i spojrzała do góry.

– Proszę popatrzeć w drugą stronę – poprosił – nic tu nie widzę. Może to tylko jakiś malutki pyłek – dodał.

Spojrzała na niego i dopiero teraz mogła zobaczyć jego twarz z bliska. Miał groteskowo zadarty nos, niskie czoło i małe, blisko osadzone oczy.

Patrzyli na siebie w milczeniu. Ogarnął ją lekki strach. - A co jeśli się mylę? No, ale jednak ten Pergolesi, te dłonie... - myślała gorączkowo. To nic, to tylko takie zaklęcie, żaby w końcu też urodą nie grzeszą - pocieszała się w myślach. Teraz albo nigdy. Jeden pocałunek. Przybliżyła się do niego i nawet lekko uniosła na palcach.

– Coś jeszcze? – zapytał i uśmiechnął się szeroko.

- Jeszcze tylko to - powiedziała i szybko pocałowała go w usta. Nagły podmuch wiatru pociągnął ich w stronę parku. Trzymał ją silnym uściskiem, nie pozwolił upaść. Trwali czas jakiś w miłym przylgnięciu, w kompletnej ciszy. Skołowana podniosła głowę i zobaczyła, że przed nią stoi i uśmiecha się od ucha do ucha ten sam taksówkarz. Ten sam nos, te same oczy i czoło. Ups... za przeproszeniem - pomyślała.

-Wie pan co... już wiem dokąd pojedziemy. Proszę mnie zawieźć tam, skąd przyjechaliśmy.
 
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Polkowice
12.8°C
wschód słońca: 06:48
zachód słońca: 16:30
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Polkowicach

kiedy
2024-12-18 10:00
miejsce
Kino Polkowickiego Centrum...
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-18 18:00
miejsce
Kino Polkowickiego Centrum...
wstęp biletowany