W Wilnie do wieczora trwa festiwal na cześć chłodnika - Pink Soup Fest
W wileńskich fontannach w sobotę tryska różowa woda, na różowo podświetlone zostały mosty i liczne budynki, a na wileńskiej wieży telewizyjnej, najwyższej konstrukcji miasta, zawisła różowa flaga przedstawiająca przekrojone gotowane jajko i koperek.
W programie tegorocznego festiwalu, który odbywa się po raz trzeci, jest Różowy Pochód – parada z udziałem osób w przebraniach inspirowanych chłodnikiem, a także degustacja zupy i różne konkursy nie tylko w jedzeniu zupy, w tym na "najbardziej chłodnikowy" kostium.
Do tradycyjnych elementów festiwalu należą różowa zjeżdżalnia o długości 50 metrów, którą zjeżdża się w pianie do misy z chłodnikiem, a także Maraton Różowych Kelnerów – bieg z miseczkami chłodnika inspirowany paryskimi zawodami kelnerów.
Wiele wileńskich restauracji w sobotę serwuje chłodnik w wersji tradycyjnej, ale też w wariantach mniej nieoczywistych - w formie koktajli, pizzy czy deserów.
„Pomysł na festiwal zrodził się podczas poszukiwania sposobu na zabawne i oryginalne zaprezentowanie Wilna oraz naszego dziedzictwa gastronomicznego za granicą” – powiedziała PAP Egle Girdzijauskaite, kierowniczka ds. komunikacji Go Vilnius, wileńskiej agencji biznesu i turystyki.
Nieprzypadkowo zabawa odbywa się na początku lata. „Szaltibarszcziai (chłodnik po litewsku) jest jednym z ulubionych dań na Litwie, a dla wielu symbolem lata” – podkreśliła, dodając: „Tworzymy różową tradycję, rozpoczynamy lato radośnie, w dobrym nastroju”.
Organizatorzy festiwalu podkreślają, że ich celem jest zjednoczenie mieszkańców Wilna wokół „tego, co wyjątkowe i niepowtarzalne, (…) wokół zjawiska kulturowego łączącego gastronomię, sztukę i rozrywkę”. Chodzi też o wypromowanie Wilna poza granicami kraju, by wileński Pink Soup Fest "stał się tak samo rozpoznawalnym wydarzeniem jak Oktoberfest w Niemczech czy Tomatina we Włoszech”. W ubiegłym roku litewski festiwal odwiedziło ok. 42 tys. osób, z których 17 proc. stanowili obcokrajowcy.
Chłodnik litewski jest popularny również w Polsce i na Łotwie, Litwini przekonują jednak, że - jak sama nazwa wskazuje - chłodnik należy do ich kraju.
Litewski historyk kulinariów prof. dr Rimvydas Laużikas podkreśla, że „żadna kultura nie istnieje w kapsule lub bańce, (…) każde zjawisko kulturowe zmienia się, ewoluuje i dostosowuje do społeczeństwa”. Na łamach dziennika „Kauno diena” przypomina, że „zupa ta ma korzenie w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów i jest znana na całym terenie dawnej Rzeczypospolitej, a może nawet trochę w okolicznych regionach”.
Znawca kulinariów przypomina, że pierwszy przepis na zupę, która w XIX wieku stała się znana jako „chłodnik litewski”, został zapisany w Warszawie pod koniec XVIII wieku. Królewski kucharz Stanisława Augusta Poniatowskiego zapisał przepis w swojej książce kucharskiej i nazwał go chłodnikiem, ale bez określenia „litewski”. „Słowo +litewski+ dokleił, zdaje się, Adam Mickiewicz. W +Panu Tadeuszu+ mamy już +chłodnik litewski+” – tłumaczy Laużikas i podkreśla, że „wpływ Adama Mickiewicza był ogromnym impulsem do rozpowszechnienia tej nazwy”.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ akl/ bar/
